ROZLICZMY SIĘ SYNU
OJCIEC - Roman Wertyszko - młody wykształcony człowiek rozpoczął życie zawodowe. Dzisiaj odebrał pierwszą wypłatę. Nie może się zdecydować na co wyda pierwsze pieniądze. Tyle pokus, a wypłata jedna.
ROMAN - (wchodzi) Co to za okazja? Kim jest ten pan?
OJCIEC - Roman, pokaż wypłatę.
ROMAN - (wyjmuje)
OJCIEC - Zobacz matka. Tysiąc siedemset.
MAMA - Tysiąc sześćset. (wystawia rękę, ojciec wyjmuje z kieszeni stówę)
OJCIEC - A wiesz, że ja też kiedyś pracowałem?
MAMA - Och Karol, przestań się wygłupiać. Bo jeszcze dziecko uwierzy.
OJCIEC - Ty zarabiałaś , ale reszta była na mojej głowie.
MAMA - Potrzymaj Roman (oddaje pieniądze) Coś nastrojowego prosze (i pokazuje album) Jaki jesteś malutki... a tu większy... Pamiętasz?
ROMAN - No tak. Pokazujecie mi to co tydzień.
MAMA - (ucisza muzykę) Czy uważasz dzieciństwo za udane?
ROMAN - Tak.
OJCIEC - Czy brakowało ci kiedyś opieki?
ROMAN - Nie.
MAMA - Czy byliś my dobrymi rodzicami?
ROMAN - Najlepszymi.
OJCIEC - Starczy liryki, teraz ekonomia. Jesteś dorosły, podjąłeś pracę, to jest najlepszy moment, żeby się rozliczyć.
MAMA - Do tej pory wydawaliś my na ciebie pieniądze, a teraz chcemy je odzyskać. Tu mamy rachunki na wszystko.
ROMAN - Czyli na co? (mówią na zmianę po jednym słowie)
MAMA - Pampersy, odżywki, ubranka, obiady, (razem) i tak dalej, i tak dalej...
OJCIEC - łóżeczko, wózki, książki, rower, (razem) i tak dalej, i tak dalej... Muzyka... (gra smętnie)
OJCIEC - Coś bardziej radosnego... (zmiana) I oto pierwsze tysiąc siedemset jak kropla wody zaczyna wypełniać jezioro... morze wdzięczności.
ROMAN - Ale o co chodzi? (do muzyka) Zamknij się pan! Jak to?! Tato, mamo!... Mam za wszystko oddać? Przecież nikt na świecie nie wystawia dzieciom rachunków!
OJCIEC - Pionierski łeb! Pewnie jesteś dumny ze swoich rodziców.
ROMAN - W żadnym wypadku!
OJCIEC - Docenisz z czasem. (z dumą) Powiem ci, że nie było łatwo wpaść na ten pomysł.
ROMAN - (odkrywa) To dlatego mam takie durnowate drugie imię: Roman Drugi Filar Wertyszko.
MAMA - Musisz przyznać, że brzmi obiecująco.
ROMAN - Jesteście wyrodnymi rodzicami.
MAMA - Wyrodni rodzice nie wydają na dziecko 587 235 złotych.
ROMAN - Ile???
OJCIEC - Tu są rachunki na wszystko. (otwiera teczkę)
ROMAN - (przegląda) O Boże, nawet żeście smoczek policzyli! A to co? (podaje matce rachunek)
MAMA - Rachunek za lekcje śpiewu... Kto ci miał kołysanki śpiewać? Górniak miałam wynajmować? Akurat byś zasnął przy tym.
ROMAN - (oglądając następny rachunek) A lekcje baletu?
MAMA - Żeby cicho wyjść jak zaśniesz.
OJCIEC - (wyjmuje rachunek spomiędzy) A to może za mój kurs płetwonurka sam zapłacę...
ROMAN - Matko, tu wszystko jest! A to?!
MAMA - Twoje wakacje w Grecji.
ROMAN - Ja byłem w Grecji?!!!
MAMA - Byłeś malutki. Zobacz. (pokazuje album) A to zdjęcie z muszlą...?
ROMAN - Z Krynicy. Wzięliście muszlę ze straganu i kazaliście mi pozować.
MAMA - Jednak pamięta!
OJCIEC - Mówiłem. Stówa dla mnie.
ROMAN - I ile tego jest?!!!
OJCIEC - 587 235 minus 1965 za płetwonurka i Grecję, ale plus 1,331500 za opiekę.
ROMAN - Ile?!!
OJCIEC - I tak policzyliśmy tanio. Po 4 zł za godzinę: doba ma 24 x 4 = 96 a to mnożymy przez 365 dni w roku to mamy 35 040 zł, to mnożymy przez 19 lat i wychodzi 665760.
ROMAN - Słyszałem milion...
MAMA - To jeszcze mnożymy przez dwa, bo miałeś ten komfort, że miałeś dwoje rodziców = 1331500 plus rachunki = 1856904.
ROMAN - To jest masa pieniędzy!
MAMA - Jak widzisz, nie żałowaliśmy ci.
KONIEC
Autor - Dariusz Kamys
stronę opracowali: Aśka Kołaczkowska i Michał Włodarczyk