Mówią o nim Bajer. Z zespołem od 2003 roku. Tomek zaczynał przed laty, w zielonogórskim kabarecie „Miłe twarze” – składającym się z właścicieli twarzy, do których Tomek należy jak nikt inny na świecie. Później był kabaret E.K, potem Pseudomin, będący czymś pomiędzy kabaretem, a teatrem. Zatem z Aśką i Kamolem współpracował już przed laty. Tomek (Bajer) jest najbardziej towarzyskim elementem kabaretu Hrabi. Gdy jesteście na imprezie, na której nie ma Aśki, Kamola i Łukasza, a nadal jest Bajer – znak, że czas spać. Jak się uważnie przyjrzycie Tomkowi, zauważycie, że posiada ciekawą twarz. Chociaż nie, uważnie nie. Do tego wysoki, zawsze uśmiechnięty, ma w sobie coś, czego nie ma ani Kamol, ani Łukasz, ani Aśka.
Inni o nim: Dla niewdzięcznej roli w „Jekyllu” poświęcił całą przepustkę z wojska (kto był, ten rozumie ogrom wyrzeczenia). Stary wiarus kabaretowy, dziś w formacji Hrabi. Właściciel twarzy, ciekawej osobowości scenicznej. O kulturę i oświatę walczył również niezłomnie w stołecznej „Dorożkarni”.
Trudno jest pisać o swoich zainteresowaniach, bo zainteresowania po prostu są – robisz to, co lubisz i co sprawia ci przyjemność, nie analizujesz tego. Ale analiza to moje drugie imię, więc zaczynam…
Filmy. Bardzo lubię oglądać filmy. Lubię dziwne i zakręcone – takie, które zaczarują, pochłoną, zafrapują, wzruszą lub rozbawią. Uwielbiam kino polskie. Podziwiam geniusz wielu wspaniałych, polskich aktorów: Gajosa, Wilhelmiego, Pawlika, Bisty – nie sposób wymienić wszystkich. Lubię krzywe zwierciadło Barei, jak i poważne kino Kieślowskiego czy Zanussiego. W starych, polskich filmach zawsze obserwuję tło, niesamowite jest jak wyglądał wtedy świat. Ostatnio powalił mnie na kolana Lars von Trier ze swoim „Królestwem” /serial/. Myślę, że jest to arcydzieło sztuki filmowej. Polecam, obejrzyjcie koniecznie!
Zdrowa żywność. Muszę się przyznać, że mam świra na tle zdrowego jedzenia. Jest on troszeczkę mniejszy niż kiedyś, ale jest! Już tak mam, że gdy coś jem, zastanawiam się jaki wpływ to „coś” ma na moje zdrowie, ile ma witamin i jakich, i na co wpływają. Z powodu bycia smakoszem, lubię dogadzać swojemu podniebieniu. Zdarza mi się wręcz być opętanym przez jakiś smakołyk. Niestety ma to przełożenie na to, że robi się mnie coraz więcej. Wmawiam sobie, że to wybiegam. Właśnie a propo’s biegania – nienawidzę go, ale lubię…
Sport. Nie w sensie gapienia się w telewizor i krzyczenia na niego. Otóż ku uciesze mojego kolegi z zespołu przyznam się, że od dwunastu lat, z dziesięcioletnią przerwą 🙂 gram w tenisa. Kupiłem rakietę, strój, torbę, i obecnie przeżywam renesans uprawiania tego sportu. Lubię tenisa, bo hartuje nie tylko ciało, ale i ducha, bo oto stajesz na korcie sam na sam z przeciwnikiem i swoimi słabościami… czy jakoś tak. I się staram. Wyobraźcie sobie wielkie, długowłose bydle biegające jak szalone po korcie, żeby odbić małą, zieloną (dobrze, że nie włochatą) piłeczkę – to ja;).
Muzyka. Zastrzyk energii, łyk spokoju, daje mi muzyka. Bardzo lubię stary, dobry, wyliniały hardrock, czyli Iron Maiden, AC piorun DC, Akcept. ¦piewam sobie często z tymi panami jadąc samochodem. Właśnie, jak każdy facet oprócz gotowania, sprzątania, prania, robienia zakupów i wychowywania dzieci lubię też…
Samochody. Jest coś fascynującego w kierowaniu, dodawaniu gazu i rozpędzaniu tej kupy stali i plastiku … dla mnie jest.
Komputer. Lubię też komputery i internet – w komputerach grzebać, a w internecie czytać ciekawostki, aktualności, plotki, oglądać zdjęcia i filmy. Z komputerami muszę się ograniczać. Wiadomo, jak każdy, a ja tak uwielbiam gry strategiczne, szczególnie te o mięsie /wtajemniczeni wiedzą o co chodzi/.
I to by było, chyba, może, na razie, na tyle.