Michał Włodarczyk – grafik, twórca stron internetowych, fotografik.
Michau zrobił naszą poprzednią stronę, która jest obecnie do obejrzenia w dziale ‘archiwum’. Cierpliwy, pracowity, słowny, terminowy i niesamowicie zdolny. A do tego bardzo sympatyczny. Jak go znaleźliśmy? Z ogłoszenia. Poszukiwaliśmy osoby, która za darmo zrobi stronę naszej drużyny piłkarskiej. Za darmo – słowo klucz. I Michał odezwał się prawie natychmiast. I choć było nas stać, żeby mu zapłacić – zrobił za darmo. Co znaczy wola człowieka! Współpraca z Michałem była i jest wyjątkowo inspirująca, bo dzięki niemu wciąż wpadamy na nowe rozwiązania graficzno-marketingowe. Michał – hołubimy Cię. Kilo „Michałków” poprosimy.
Szymon Woźniak – grafik, twórca obecnej strony internetowej.
Młody – wiadomo, to i od razu rzutki. Tu rzutki, tam rzutki i w efekcie zawsze piękne dzieło mu wyjdzie. Typ, któremu wystarczy powiedzieć tylko raz, a zapamięta na całe życie. Człowiek nie ma przy nim poczucia, że idzie po prośbie. Dlatego zastanawiamy się jak na stałe związać z nami Szymona. Wspólne dziecko? Chyba już za późno. Ale może… tak, zrobimy to. Dla Szymona zawsze creme brulee. Czy jednak zwykłe pączki z powidłami z różą? Hę Szymon, hę?
Kamila Markiewicz – Lubańska – fotografka i koleżanka.
W obu dziedzinach znakomita. To dzięki jej zdjęciom wszyscy rozpoczęliśmy kurację odchudzającą. Wszyscy z umiarkowanym sukcesem. A co? Nie można? Jesteśmy jej wdzięczni za kilka, naprawdę dobrych sesji zdjęciowych. Za pierwszą postawiliśmy jej obiad. Tak chciała, ale możliwe też, że rozniosła się w mieście wieść, że Hrabi sępi u znajomych za darmochę. Kamila nawet do końca nie zjadła ziemniaków. Za kolejne sesje już zapłaciliśmy pieniędzmi, mając jednocześnie nadzieję, że nie postąpiła z nimi jak z ziemniakami. Kamila uwielbia Hiszpanię, ale to tak na marginesie. Może trzeba było paellę zrobić…
Piotr Kopeć – inżynier i kombinator, w dobrym tego słowa znaczeniu.
Bezinteresownie (kolejny przez nas wykorzystany) wymyśla i sporządza techniczne gadżety, niezbędne do scenicznej realizacji najdzikszych pomysłów Hrabi. Przecież nigdzie w sklepie nie kupicie paralizatora, który wygląda jak paralizator, ale nim nie jest. Nie do kupienia skomplikowany samodiagnozujący się system sterujący eksplozją, wyrzutem i zadymieniem? (finałowa rozpierducha kolumny głośnikowej w programie „Syf i malaria”). A Piotrek to uczynił. A jeszcze zrobił abażur, który świeci na głowie Kamola (program „Gdy powiesz: TAK”). I za to jesteśmy mu wdzięczni, a jego sprytne dłonie obsypiemy rodzynkami w czekoladzie. Słodzieńki Ty nasz.
Przemysław Tytus Krupski – rysownik, przyjaciel.
Przemowi od nas należą się słodkości. Narysował nam karykaturę, oraz inne rysunki, które napotkacie na naszej stronie. Zaprojektował grafikę do płyt DVD „Terapia” i „Hrabi Dracula”. Ten sugestywny portret hrabiego Draculi jest autorstwa Przema! Prawda, że piękny? I dlatego, w tym miejscu, chcemy Przema wyróżnić i porządnie wyhołubić. Ale tak porządnie, bo zawsze mogliśmy na nim polegać. Na cześć Przema – hip hip Hura! hip hip Hura! hip hip Hura!-Hura!-Hura! O, już babka z orzechami się dla Przema piecze.
Jarek Stypa – reżyser filmowy i przyjaciel. Wszystko to z Katowic.
Pomaga nam od zawsze, wprawdzie głównie rypiąc nas za wszystko, co tylko mu do łba przyjdzie, ale go uwielbiamy. Wiemy, że tak naprawdę nas kocha miłością po grób. Jego sarkastyczne uwagi umiemy odsiać od tego, co naprawdę ma sens. Jarek ten sens świadomie przed nami ukrywa, ale my nie w ciemię bici. Spośród setki gorzkich słów, wyławiamy tych kilka najważniejszych. Że program go parę razy rozbawił, że chwilami czuł potencjał. Właśnie tych fraz się chwytamy i brniemy przez życie. Jarek pomaga nam również na polu telewizyjnym; towarzyszył nam w realizacjach nagrań płyt DVD – „Terapia” i „Pojutrze”. Jest dla nas nieocenionym skarbem. Kochamy go z całych sił naszych, a w kieszeń pakujemy mu „Śmiejżelki”.
Ruda, czyli Ela – nasz anioł z Poznania.
Ukochaliśmy ją dawno, jeszcze za czasów kabaretu Potem. Z Hrabi była i wspierała od pierwszych chwil, gdyśmy się rodzili. Pełna ciepła i łagodności, przyjmowała poród nie bacząc na nasze wygłodniałe gęby. Zapraszała nas do Domu Kultury „Pod Lipami” w Poznaniu, kiedy jeszcze na milimetr nie byliśmy znani. A tym bardziej szanowani. Wiemy, że po troszkę z litości nas zapraszała, ale jednak… A do tego wzięła do domu i poczęstowała ciastem. Dostanie zatem od nas piernik z marmoladą, bo co tu dużo gadać, pozwalała nam zarobić pieniądze, za które mogliśmy kupić chleb, oraz książkę (i teraz piernik). Od chleba nie byliśmy głodni, a od książki głupi.
Gosia Zielińska – uzależniony smakosz teatru i kabaretu, posiadaczka głośnego śmiechu i fotografka w jednym.
Jej zdjęcia zdobią naszą stronę od wielu lat. To właśnie jej autorstwa widnieje na okładce płyty „Hrabi Dracula”. Na pudełku. Godziny spędzone na obróbce zdjęć, a wiecie jak nas ciężko obrobić – te ryje, te podbródki… Gosia jak trzeba – zawsze gotowa do pracy i do chichotania na widowni. I nawet jeśli nie je słodyczy, zrobimy jej kąpiel w czekoladzie. A potem wytarzamy w wiórkach kokosowych. Czy może lepiej w pierzu? Się zobaczy.
Paweł Sowa – fotograf i przyjaciel.
Z Pawłem więź ciągnie się od czasów kabaretu Potem, jeśli więź da się ciągnąć. Wiele, wiele lat temu, wyruszył z Potemami w trasę, by zrobić zdjęcia, będące przedmiotem jego pracy magisterskiej. Paweł mieszka bardzo daleko, ale i tak go odczuwamy. Jego zdjęcia można obejrzeć w galerii „Syf i Malaria”. Człowiek tajemnica, pojawia się bez słowa, fotografuje i chciałoby się powiedzieć, że bez słowa odchodzi. Ale na szczęście, jest inaczej. Kontaktowy, pracowity, uczynny, a do tego przystojny. Paweł dostanie od nas tyle chałwy, ile waży jego aparat fotograficzny. Hołubimy.